Film zdecydowanie przeciętny, momentami nudny, ale moment, kiedy Ben Stiller i Eric Stolz będąc pod ostrym wpływem narkotyku rzucają się na nietłukące szyby na pięćdziesiątym (a może i wyższym) piętrze wieżowca rozwala! I do tego jeszcze muzyka Prodigy... dla tego momentu oraz dla urody Elizabeth Hurley warto obejrzeć. Niestety, chyba tylko dla tych dwóch rzeczy.
chlopie!jaki eric stolz?to byl Peter Greene!czy film nudny?faktycznie momentami,i zabraklo mu tego dramatyzmu narkomana.to bylo jak opowiesc dla dzieci,a nie przedstawienie zycia nalogowca.szkoda 7/10
Scena z oknami była kapitalna, najlepsza w filmie. Jednak bardziej poruszyla mnie scena kiedy gość wali sobie w żyłe zamiast opiekować sie dzieciakiem. Oczywiście to kwestia wrażliwości widza. Czy film był mało dramatyczny?NIE!film nie jest efekciarski ale to jest dla mnie raczej zaleta.Poza tym film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach wiec nie kumam po co dramatyzować czyjes przeżycia.
chester ty głupia pi.zdo nie rozróżniasz aktorów to pech, i to takich znanych jak Peter Green, Stolc a może stolec? bo wcale nie podobny do Greena. Scena jak jeden gościu trzyma drugiego za nogi i się kręcą albo fikają koziołki naćpani nie jest wcale najlepszą sceną tego znakomitego filmu. Nie znasz nic poza prodigy? To smutne. Weź pod uwagę moją konstruktywną krytykę zanim zrobisz ten swój film, bo będziesz kolejnym gniotem jakich setki ostatnio w polskim kinie.