Począwszy od tego, że zwykłego członka towarzystwa przyjażni duńsko połnocnokoreanskiej zapraszają i zaznajamiają z dyrektorem fabryki broni??Podpisują umowę z włascicielem fikcyjnej firmy, ktorej nazwę drugi "kret" wymysla na poczekaniu? Wszyscy z nich, i Koreańczycy i ten Hiszpan, dają sobie robić zdjęcia ( np przed odlotem? Hiszpan, u ktorego wykrywają broń maszynową i nie aresztują go, tylko on sobie nadal siedzi wolny w kraju, tylko " nie może opuszczać Hiszpanii?" serio???? itp. itd... A co na to prawdziwe służby, policja, Interpol itd? I "śledztwo" tak sobie umarło? PS. Nie zaprzeczam, że handel bronią z Koreą istnieje, ale na pewno nie wygląda w ten sposob, i. że urządzają go z byłym duńskim kucharzem.
Uwielbiam ludzi, którzy z kanapy wiedzą lepiej niż osoby które kręciły to przez 10 lat xD Ten Alejandro nadal jest prezydentem KFA, jest do niego email do stronie możesz napisać, zapytać ;) Izolacja Korei w tamtych latach mogła ich skłonić do takich akcji. Po tej nauczce raczej to już tak nie wygląda.