Saroyan, pisarz słabowity, ale słuszny onegdaj, napisał scenariusz do patriotycznego gniota "Komedia ludzka", ale nie dali mu tego sfilmować, więc napisał książkę i wydał ją. Był i film, i książka, a działo się to wszystko w 1943 r.
I oto po przeszło siedemdziesięciu latach Amerykanie znów zabierają się za te dyrdymały i śliczne brednie na własny temat. Nie podoba mi się to, bo akcja zaczyna się od odpowiedzi Japończyków na amerykańskie prowokacje, znane jak Pearl Harbour, podobieństwo z 11 września aż się kłania, a teraz byłby czas na wojnę w Europie... Kogo niegodziwcy sprowokują? Ale do tematu. Film firmuje Meg Ryan, zatrudnionych zostało kilku bardziej i mniej znanych aktorów. Więcej nie da się powiedzieć, bo trzeba byłoby narzekać. Ale tyleż tu winy Ryan co Saroyana. Wszyscy są dobrzy, wyrozumiali, wspaniali, szczególnie rodzina Macauleyów to idealna ilustracja idealnej - co nie znaczy, że prawdziwej! - purytańskiej Ameryki. Postacie są tak przesłodzone, że aż mdli.
Co do Twojej opinii o tym filmie się nie wypowiadam, choć absolutnie jej nie podzielam. W końcu każdy widz ma prawo do własnej opinii. Historii jednak powinieneś się zdecydowanie poduczyć! Jestem bardzo ciekawy, o jakich to amerykańskich prowokacjach piszesz, że aż biedni i szlachetni Japończycy musieli się na odpowiedź przygotowywać wiele lat, stworzyć wielomilionową armię , silne lotnictwo, wybudować potężną flotę, w tym wielkie lotniskowce i uwikłać cały naród w wojnę. Wygląda mi to na nową wizję światów równoległych...
Dobre sobie ... Już pomijając nieszczęsny XlXw , to od 1940 interwencje zbrojne USA przebiegają nieprzerwanie na Bliskim Wschodzie , Azji ,Ameryce Środkowej i Południowej ,Afryce , z małą pauzą 75-79 ale to i tak zimna wojna . Oczywiście wszystkie konflikty w imię walki z terroryzmem ,obrony praw człowieka , oczywiście troska o demokrację a może jeszcze walka z ubóstwem .Zagrożenia nie tylko udowodnione lecz także domniemane . Taki dobry jest kurva ten texas ranger.
O czym Ty, człowieku piszesz? To wypowiedź zupełnie nie na temat. Miałeś napisać o amerykańskiej prowokacji (prowokacjach), które podobno sprowokowały miłujących pokój Japończyków do ataku na Pearl Horbour. A Ty wyjeżdżasz o zimnej wojnie, interwencjach USA na świecie itp. Po co? To nie ten temat, kowboju.
Zainstalowałeś się w wątku, który od początku dotyczył rzekomych amerykańskich prowokacji przez atakiem Japończyków na Pearl Harbour. Jeśli chcesz pisać, bo możesz, to otwórz własny, nowy wątek - na przykład pod nazwą :"piszę, bo mogę", a nie zawracaj nam głowy...
,,nie zawracaj nam głowy "? Dobrze towarzyszu , czy może adwokacie , nie spinaj się bo żyłka yebnie .
I oczywiście wszyscy są tacy aryjscy, jeśli pojawia się czarnoskóry to jako poczciwy Sambo-parobek, chociaż też walczył na froncie. Poza tym, wojna w filmie przedstawiona jest jak wyjazd na obóz harcerski. Cała historia nieciekawa, postaci nie zajmujące. Nawet wybitni aktorzy przy tak mdłym scenariuszu nie byli w stanie stworzyć żadnej inspirującej postaci, chyba zagrali jedynie "po znajomości z Meg".