Na pewno nie można traktować tego filmu jako typowego obrazu o wojnie. "Suite Francaise" stanowi bowiem przede wszystkim znakomitą opowieść o spokoju sumienia w kontekście posłuszeństwa, podszeptów serca i lojalności wobec rodaków i o konflikcie, jaki czasami w tej perspektywie się rodzi. Doskonale też została tu wyeksponowana idea poświęcenia, która przejawia się w umiejętności właściwego ustawienia priorytetów, nawet jeśli ta hierarchia miałaby być dla nas bolesna. Główna bohaterka jest ciekawie zbudowana psychologicznie. Z jednej strony jest to kobieta filigranowa (czasami wręcz odnosi się wrażenie, że za moment się rozsypie i przestanie istnieć), a z drugiej ma silną świadomość tego, co w życiu jest najważniejsze i tym wartościom pozostaje wierna do końca, płacąc za tę postawę najwyższą cenę. Film jest dość smutny. Kochankowie bowiem nie zaznają spełnienia, a ich uczucie przecież, nie da się tego zakwestionować, jest autentyczne i ogromne. Nie pada miedzy nimi nawet jedno słowo na temat miłości. "Suite Francaise" to szkoła o wyższości poszczególnych prawd naszej egzystencji, które niestety czasami powodują rozdarcie i ból, skazują na samotność.
Szkoda, że twórcy filmu niemal zupełnie zignorowali język francuski, który bezsprzecznie nadałby mu realizmu. Tym bardziej, że niemieckich kwestii nie zabrakło.
To po roku dodam swoje trzy grosze :) Trudno nie zgodzić się z Twoim komentarzem, jednak jeszcze jedna rzecz urzekła mnie w tym filmie, a mianowicie pewna nieszablonowość. Nie było tylko złych Niemców i tylko dobrych Francuzów. Tak wiele ludzi dziś o tym zapomina i próbuje manipulować historią(konflikt Polacy, Żydzi, Niemcy, Rosjanie). Każdy człowiek był inny, jedni donosili na swoich, drudzy swoich wspierali, trzeci próbowali być neutralni, niektórzy ludzcy wobec wszystkich bez względu na pochodzenie. Właściwie każda strona medalu została w tym filmie pokazana i to było cudowne.
Dokładnie to mnie również irytuje ze nadal są osoby które widzą świat w dwóch kolorach Niemce źle szwaby, nie pojadę do niemiec nie po to dziadek walczl albo że język brzydki w naszym kraju wielu ludzi nadal żyje stereotypami plus brak wiedzy i to jest smutne
Problem polega na tym,że tych "dobrych" Niemców, zwłaszcza w Wehrmachcie u szczytu triumfu III Rzeszy był może jeden na 10.000, więc stwarzanie wrażenia ,że ówczesne Niemcy były zasadniczo takim samym krajem jak inne, tyle samo dobrych, tyle samo złych, itd jest fałszywe: nie, nie były. Poza tym mamy tu Niemca, którego "dobroć" jest skutkiem zaburzenia zwanego afektem miłosnym. Taka sytuacja stawia obiekt afektu poza , czy ponad codziennymi wyborami wobec "reszty świata". To piękna rzecz , miłość, ale bycie "dobrym" wobec takiej osoby - i w jej oczach - nie jest bezinteresowne ( chociaż miłość jako taka , oczywiście - jest) . Przecież chcemy, żeby "obiekt" nas akceptował , aby go zatrzymać - jak i chcemy go chronić. Nawet Hitler był "dobry" wobec Ewy, czy Goering wobec przyrodniego brata, Alberta i jego notorycznych, antynazistowskich "ekscesów" , czy ratowania Żydów. Niestety, nie na takich podstawach ocenia się dobroć człowieka.
Film gra na emocjach. 'Chcesz wiedzieć jacy są ludzie- przyjrzyj się im na wojnie.'
A na wojnie wszystko jest dozwolone... tylko nikt nie chce się do tego przyznać i potem wybiela sobie coraz bardziej selektywną pamięcią...
'pozwól Cezarze gdy zdobędziemy cały świat,
gwałcić, rabować , sycić wszelkie pożądania,
Proste te prośby żołnierzy znane są od lat.
A Ave Cesarz milcząc zabaw nie zabrania.''
Czy coś się zmieniło...?
'
Dzisiaj miałam okazję dopiero obejrzec ten film m mam na świerzo jeg treść. Otóż dobroć Bruna wynikała owszem w dużej mierze z miłości do Lucille, ale generalnie on był dobry lub może lepszy na tle innych Niemców, nawet drastyczne zadania narzucone mu przez dowódcę napawały go niechęcią lub niemym oporem...
Nie znam dobrego filmu wojennego, który zwróciłby moją uwagę i był typowym obrazem o wojnie. Zawsze jest jakiś kontekst, relacje, tło, drugi plan, dylematy, charaktery i nasza ocena, nasz pogląd, nasza intuicja, nasze skojarzenia, nasza weryfikacja. Powiem tak, Francuska suita to znakomity film wojenny tyle tylko ze mało tu wojny.