w mało radzieckim ZSRR pewnego razu profesjonalny pastuch, w skutek pomyłki zblazowanej wczasowiczki, zostaje wzięty za znanego dyrygenta.
Marny dowcip sytuacyjny (ryba w slipach, prosię się spiło a niedowidzący żarłok próbuje je pożreć, ktoś zgubi spodnie, ktoś komuś w mordę da), kilka piosenek, naturalność proletariatu i pozerstwo niedobitków burżuazji.
Partactwo.
Tylko w USA moge przytrfiac sie zabawne historie pt. "Zostales wziety za kogos innego" ? TYlko stany maja monopol na filmy typu "Pol zartem, pol serio", "Polnoc-polnocny zachod" ? Polska moze nakrecic "Kariere Nikosia Dyzmy" a ZSRR w 1934 nie moglo krecic "Świat sie smieje" ? Wiemy jak tam wtedy bylo, ale potraktujmy ten film jako normalny film a nie w sposob ze "to bylo ZSRR wiec nie mieli prawa krecic takiej komedii"... Zreszta film co najmniej bardzo dobry, zadne partactwo, chyba ze sie nie rozumie slowa "satyra"
Ja nie znałem tego filmu, przypadkiem natrafiłem i zobaczyłem fragmenty i mnie zaciekawił. I na pewno obejrzę. Ja w ogóle jak odkrywam radziecką kinematografię to była na naprawdę światowym poziomie. Na pewno warte uwagi też
Aelita
Gibel sensatsii
Novyy Gullivyer